Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kresowiak z miasteczka Kraków. Mam przejechane 112542.65 kilometrów w tym 22.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.78 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 374416 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kresowiak.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

szosa

Dystans całkowity:41846.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:1629:18
Średnia prędkość:25.48 km/h
Maksymalna prędkość:82.40 km/h
Suma podjazdów:289367 m
Maks. tętno maksymalne:207 (112 %)
Maks. tętno średnie:167 (101 %)
Suma kalorii:857495 kcal
Liczba aktywności:282
Średnio na aktywność:148.39 km i 5h 49m
Więcej statystyk
  • DST 230.00km
  • Czas 08:02
  • VAVG 28.63km/h
  • HRmax 184 ( 99%)
  • HRavg 142 ( 77%)
  • Kalorie 3830kcal
  • Podjazdy 318m
  • Sprzęt Specialized Allez Elite
  • Aktywność Jazda na rowerze

Opad atmosferyczny

Sobota, 13 maja 2017 · dodano: 15.05.2017 | Komentarze 0

Meteo.pl nas oszukało. Pogoda miała być słaba, ale bez deszczu, jednak przemokłem do suchej nitki. Z jego powodu skróciliśmy trasę do Szczucina (nie odpuszczę i jeszcze w tym roku tam zawitam) i pojechaliśmy do Tarnowa. Za Tarnowem zderzam się z samochodem i niszczę mu zderzak, dogadujemy się na 100 zł i ruszam dalej. Wiślana Trasa Rowerowa w znakomitym stanie, nic tylko jechać. Nogi dzisiaj pracowały bardzo dobrze i cały czas dawały siły, tylko w Otfinowie mnie lekko ścięło z wychłodzenia. Ogólnie wyjazd fantastyczny, zabrakło 10km do rekordu, ale w tym roku pojadę znacznie dalej, jeśli dożyję.


Kategoria szosa


  • DST 92.00km
  • Czas 03:29
  • VAVG 26.41km/h
  • HRmax 178 ( 96%)
  • HRavg 144 ( 78%)
  • Kalorie 1654kcal
  • Podjazdy 1012m
  • Sprzęt Specialized Allez Elite
  • Aktywność Jazda na rowerze

Teklomir

Niedziela, 16 kwietnia 2017 · dodano: 16.04.2017 | Komentarze 0

Silny wiatr północno-zachodni znacznie utrudniał jazdę, na drodze do Skały prawie się zatrzymałem. Chciałem wrócić suchy i czysty, ale w dolince Szklarki było mokro i się ubrudziliśmy. Na koniec zafundowałem sobie ulicę Stromą, podjechana w strzemionach, każdy wypity browar i zjedzony syf ze mnie wyszedł na tej sztajfie, nie ma śladu po formie z 2015, gdy podjeżdżałem na siedząco w pierwszej dziesiątce bohaterów. Kierownica dalej myszkuje, trzeba z tym iść do serwisu.


Kategoria szosa


Wolbrom

Sobota, 1 kwietnia 2017 · dodano: 03.04.2017 | Komentarze 0

Czyli wracam na Speca. Kierownica mi myszkuje, nie mogę jej puścić - nie mam pojęcia, dlaczego. Będę musiał napisać na forum.
A sama trasa bardzo przyjemna, na zachód jechało się z wiatrem, z powrotem pod i wtedy trochę poczułem cierpienie. Ogólnie czułem się dobrze i byłem silny. Nie wiedzieć czemu, Garmin nie zapisał wyjazdu :( 
Średnia prędkość wyszła naprawdę wysoka.
Muszę pamiętać, by od tego wyjazdu liczyć przebieg opon, łańcucha, kasety. Pierwszy raz od października 2015, gdy potrącił mnie samochód.


Kategoria szosa


  • DST 94.00km
  • Czas 03:39
  • VAVG 25.75km/h
  • HRmax 187 (101%)
  • HRavg 142 ( 77%)
  • Kalorie 1567kcal
  • Podjazdy 927m
  • Sprzęt Faggin
  • Aktywność Jazda na rowerze

Racławice

Sobota, 11 marca 2017 · dodano: 11.03.2017 | Komentarze 0

Pojechalim z Carlosem, nie chciał jechać dalej, więc ominął mnie kultowy podjazd w Dosłońcu, nad czym trochę boleję. Ale było fajnie i czuję się wyjechany. W najbliższym czasie nie będzie dużo jeżdżenia, ale nie mozna mieć wszystkiego w życiu.


Kategoria szosa


  • DST 137.00km
  • Czas 05:02
  • VAVG 27.22km/h
  • HRmax 173 ( 94%)
  • HRavg 147 ( 79%)
  • Kalorie 2439kcal
  • Podjazdy 547m
  • Sprzęt Faggin
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening nuovo-roczny

Niedziela, 1 stycznia 2017 · dodano: 01.01.2017 | Komentarze 0

na włoskim rowerze. Bato, bato, bato, bato, batoooooo


Kategoria szosa


  • DST 155.00km
  • Czas 05:59
  • VAVG 25.91km/h
  • HRmax 188 (102%)
  • HRavg 147 ( 79%)
  • Kalorie 2910kcal
  • Podjazdy 1563m
  • Sprzęt Faggin
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ogrodzieniec z wykopkami

Sobota, 5 listopada 2016 · dodano: 05.11.2016 | Komentarze 2

Prędkość haniebna. Z powrotem walka, by zdążyć przed zmierzchem. Teraz siedzę pospawany z piwerkiem przed kompem.


Kategoria szosa


  • DST 94.00km
  • Czas 03:30
  • VAVG 26.86km/h
  • HRmax 177 ( 96%)
  • HRavg 143 ( 77%)
  • Kalorie 1599kcal
  • Podjazdy 894m
  • Sprzęt Faggin
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zapachniało powiewem jesieni.

Niedziela, 23 października 2016 · dodano: 23.10.2016 | Komentarze 5

Jadę se gdzie mnie oczy poniosą. A poniosły w najpiękniejsze naddłubniańskie okolice. Cieszy duża ilość wyremontowanych odcników z nowiutkim asfaltem. Na trasie wielu kolarzy. Pięknie.


Kategoria szosa


  • DST 189.00km
  • Czas 07:31
  • VAVG 25.14km/h
  • HRmax 178 ( 96%)
  • HRavg 145 ( 78%)
  • Kalorie 3097kcal
  • Podjazdy 1000m
  • Sprzęt Faggin
  • Aktywność Jazda na rowerze

Między Jurą a Śląskiem

Sobota, 15 października 2016 · dodano: 16.10.2016 | Komentarze 1

Dawno nigdzie nie jechałem moim ulubionym środkiem transportu, jakim jest ciuchcia, więc trzeba było zrobić użytek z ładnej pogody w sobotę. Ubrałem się na 14 stopni Celsjusza, jednak troszeczkę zbyt chłodno, jak się później miało okazać. Wybór padł na Lubliniec, małe miasteczko nie wiadomo, gdzie. Nie wziąłem pod uwagę, że może wiać wiatr wschodni, a moja droga wiodła na wschód więc cały dzień towarzyszył mi wiatr w twarz, co skutecznie spowalniało jazdę. Pierwsze 25 km były straszne, na poboczu miejscami kostkowe przymusowe ścieżki, przy drodze pełno krzyży, taka typowa droga wojewódzka, gdzie sportowcy w Golfach zabijają siebie i ludzi. Taka droga z Teleexpressu. Coś okropnego. Potem wyszło słoneczko miejscowoi było trochę fajniej, w Koszęcinie jest ładny pałacyk, w Czarnym Lesie też. W Koziegłowach wjechałem w Jurę, centrum miasteczka w kostce, jak za starych czasów Wyścigu Pokoju. Tam, gdzie nie jechałem pod wiatr rozwijałem około 30kmh, czyli o wiele więcej niż na Specu, rower idzie jak zły, gdy nie wieje i jest płasko. Poręba to nudne miasto z bardzo ruchliwą drogą krajową, w Siewierzu zamek jednak nie taki ładny jak inne warownie jurajskie, tutaj władowałem się w roboty drogowe i bardzo bałem, że przebiję dętkę. Dalej droga wiodła na południe, w Chruszczobrodzie zgubiłem sygnał i zupełnie nie wiedziałem, gdzie jechać, w końcu sobie przypomniałem, mniej więcej gdzie, a tam kolejne roboty... i znowu uważna jazda przez ok 1km, by nie przebić niczego. Była wtedy chyba godzina 14, więc już wiedziałem, że przyjadę po ciemku, więc zamiast walczyć z Virtual Partnerem, który wyznaczony na 25kmh odjechał na 11km skupiłem się na tym, by nie brakowało paliwa i by zajechać przed zmierzchem. 15km przed Bolesławem jedyne sikanko, w Bolesławiu byłem dawno, jeśli się wjedzie od zachodu, to cały czas z górki na pełnym regulatorze przejeżdża się przez miasto w 5 minut i szybko na Klucze. W lasach dużo ludzi zbiera grzyby, drzewa płonąć czerwienią jednak gdzieś za 2 tygodnie moim zdaniem, na razie preludium jesieni - i tak jest pięknie na Jurze... w Kluczach tankowanie, bardzo pilnowałem jedzenia, bo gdyby mi odcięło prąd, zostałbym w krzakach sam, a to jest bardzo przykre. Jaroszowiec tak jak w 2013 zaskoczył mnie biedą bijącą w oczy, normalnie jak na początku lat 90., nawet CPN się ostał, trzeba będzie wrócić i zrobić zdjęcie. To już znajome okolice, które przejechałbym z zamkniętymi oczami, słońce stało już dosyć nisko, więc zebrałem się w sobie, by dolinę Dłubni pojechać tak jak lubię, czyli mocno i w dolnym chwycie. Niestety, po wyjechaniu z lasu znowu wiatr w twarz, więc definitywnie łańcuch spadł na młynek i pojechałem dalej nie tyle zrezygnowany, co pogodzony z tym, że lampki będą użyte. W dolinie Dłubni spotkałem się po raz pierwszy z sytuacją, gdy bateria w Garminie się wyczerpała. Na dłuższych dystansach zawsze trzymał, a tu taki psikus. Dobrze. Byłem w znajomej okolicy, więc obeszłem się bez jego brzęczenia. Właśnie tam ustał wiatr, więc odruchowo przyspieszyłem, dopiero po pewnym czasie zdałem sobie sprawę, że jadę z 32 km, do tego doszła adrenalina i baton Góralek, który był dzisiaj złotym strzałem, jak za czasów Lance i Ulricha. W pedałującym transie dojechałem do Zerwanej, włączyłem lampki i napierałem dalej. Tam też zaszło słońce, ale było jeszcze jasno, jechałem w przeciwsłoneczych brylach, więc trochę było ciemnawo, ale ochrona wzroku jest bardzo ważna.Podjazd w Batowicach łyknąłem jak gdyby nigdy nic, a zawsze go przeklinałem, gdy wracałem z konkretych wyjazdów. Po prostu trzeba dużo żreć, dużo słodyczy, wafli. Wyjazd jak najbardziej udany, na wcześniejszy pociąg musiałbym wstać około piątej rano, jednak wolałem wracać nawet i po zmroku, byleby nie wstawać tak wcześnie. W Koniecpolu pociąg stał 15 minut, więc było opóźnienie. Dalekie tereny Lublińca i Siewierza nie są atrakcyjne kolarsko, słabe widoki, asfalty i duży ruch. Mimo że Siewierz to Jura, to nie warto się tam pchać i wracać na rowerze nie zamierzam. Rower spisał się jako tako, siodełko od Rychlickiego jest kiepskie i przypomniałem sobie, czemu miałem koszmarne odciski od niego w 2013 roku, jest anatomicznie niekompatybilne. Stery rzeczywiście są zużyte, nie da się jechać bez trzymanki, bo odbija w inną stronę. Ale raz na tydzień idzie wytrzymać. Później przyzwyczaiłem się do bólu i zapomniałem o nim.


Kategoria szosa


  • DST 90.00km
  • Czas 03:24
  • VAVG 26.47km/h
  • HRmax 179 ( 97%)
  • HRavg 148 ( 80%)
  • Kalorie 1716kcal
  • Podjazdy 877m
  • Sprzęt Faggin
  • Aktywność Jazda na rowerze

Hetka pętelka

Niedziela, 9 października 2016 · dodano: 09.10.2016 | Komentarze 0

Zapachniało powiewem jesieni...


Kategoria szosa


  • DST 105.00km
  • Czas 04:04
  • VAVG 25.82km/h
  • HRmax 187
  • HRavg 145
  • Kalorie 1800kcal
  • Podjazdy 996m
  • Sprzęt Faggin
  • Aktywność Jazda na rowerze

Babie lato

Niedziela, 2 października 2016 · dodano: 02.10.2016 | Komentarze 0

Babie lato wieje, a ja sobie pedałuję na luzie po moich ulubionych terenach. Ale fajnie. Zdobyłem dwa KOMY na zjazdach, chociaż nic takiego nie było w planach. Stalowy rower niesie z górki jak oszalały...ale za to pod górę jest niezwykle toporny.


Kategoria szosa