Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kresowiak z miasteczka Kraków. Mam przejechane 112542.65 kilometrów w tym 22.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.78 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 374416 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kresowiak.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

szosa

Dystans całkowity:41846.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:1629:18
Średnia prędkość:25.48 km/h
Maksymalna prędkość:82.40 km/h
Suma podjazdów:289367 m
Maks. tętno maksymalne:207 (112 %)
Maks. tętno średnie:167 (101 %)
Suma kalorii:857495 kcal
Liczba aktywności:282
Średnio na aktywność:148.39 km i 5h 49m
Więcej statystyk
  • DST 133.00km
  • Czas 04:33
  • VAVG 29.23km/h
  • HRmax 189 (102%)
  • HRavg 156 ( 84%)
  • Kalorie 2378kcal
  • Podjazdy 1215m
  • Sprzęt Specialized Allez Elite
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nowe rozdanie

Środa, 9 sierpnia 2017 · dodano: 09.08.2017 | Komentarze 0

Z roboty wychodzę 2 godziny wcześniej, aby móc wyjść na rower i skorzystać z przepięknej pogody. Ogólnie wypijam 1,5l izotoników, zjadam 2 banany i batona. Trening raczej wyglądał na walkę o przeżycie w upale, ostatnie 40km to tylko podtrzymywanie funkcji życiowych. Na koniec łapią mnie dziwne skurcze w prawej nodze. Które po zatrzymaniu się ustępują. Fajnie było znowu wyjść na szoskę, po tak długiej przerwie. Odpocząłem psychicznie.


Kategoria szosa


  • DST 70.00km
  • Czas 02:23
  • VAVG 29.37km/h
  • HRmax 184 ( 99%)
  • HRavg 148 ( 80%)
  • Kalorie 1259kcal
  • Podjazdy 393m
  • Sprzęt Specialized Allez Elite
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dylematy amatora

Niedziela, 23 lipca 2017 · dodano: 23.07.2017 | Komentarze 0

Jadę bez jedzenia, bo w końcu post. I to był jego koniec. Dawno nie byłem na wschodzie i to dobrze, za trasą proszowicką nic nie ma poza polami i zniszczonym asfaltem.


Kategoria szosa


  • DST 113.00km
  • Czas 03:52
  • VAVG 29.22km/h
  • HRmax 183 ( 99%)
  • HRavg 150 ( 87%)
  • Kalorie 1895kcal
  • Podjazdy 1139m
  • Sprzęt Specialized Allez Elite
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozgrzewka

Niedziela, 16 lipca 2017 · dodano: 16.07.2017 | Komentarze 0

Ostatni raz pokonywałem odcinek Miechów - Kazimierza W. 4 lata temu. Od tamtej pory jestem znacznie bardziej dojrzałym kolarzem i jak wygląda bomba już nie pamiętam. Fajnie było sobie przypomnieć ten fragment. Pagórki jednak dają w kość.


Kategoria szosa


  • DST 101.00km
  • Czas 03:19
  • VAVG 30.45km/h
  • HRmax 180 ( 97%)
  • HRavg 150 ( 81%)
  • Kalorie 1748kcal
  • Podjazdy 833m
  • Sprzęt Specialized Allez Elite
  • Aktywność Jazda na rowerze

Charsznica

Poniedziałek, 26 czerwca 2017 · dodano: 26.06.2017 | Komentarze 0

Rzadko wracam tym samym śladem, ale dzisiaj miałem taki kaprys, by narysować symetryczne przewyższenia. Fajnie było...w Gołczy mielą ścierwo i wiatr zawiewa, nie zazdroszczę mieszkańcom Miechowa.


Kategoria szosa


  • DST 100.00km
  • Czas 03:17
  • VAVG 30.46km/h
  • HRmax 184 ( 99%)
  • HRavg 152 ( 82%)
  • Kalorie 1685kcal
  • Podjazdy 898m
  • Sprzęt Specialized Allez Elite
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dolina Dłubni

Niedziela, 18 czerwca 2017 · dodano: 18.06.2017 | Komentarze 0

Chciałem tylko potrenować podjazdy, a średnia znowu wyszła oszałamiająca, mimo jazdy pod wiatr. Jestem silny genetycznie, nie trenuję, nie trzymam diety. Taką mam przewagę. Fajnie mi się jeździło na podjazdach dawałem maksa. Zapamiętam tę trasę, wyszło niezamierzone sto.


Kategoria szosa


  • DST 256.00km
  • Czas 08:36
  • VAVG 29.77km/h
  • HRmax 177 ( 96%)
  • HRavg 148 ( 80%)
  • Kalorie 4336kcal
  • Podjazdy 978m
  • Sprzęt Specialized Allez Elite
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mielec

Niedziela, 11 czerwca 2017 · dodano: 11.06.2017 | Komentarze 0

Czułem się ostatnio dobrze fizycznie, więc zaryzykowałem duży dystans solo. Pogoda wyglądała stabilnie, więc o 6:15 wsiadłem do ciuchci i pojechałem do Tarnowa. Odcinek do Pilzna minął szybko, pokręciłem się trochę w okolicach pałacu Sanguszków. W Pilznie dokonałem lekkiej poprawki bloku w prawym bucie, bo coś mnie uwierało, od tamtej modyfikacji zapomniałem o problemie. Niestety w Pilznie zaczęła padać mżawka, która w okolicy Czarnej przekształciła się w regularny deszcz, przemokłem do suchej nitki, moje morale bardzo spadło, było mi zimno, a nie znoszę przemoczonych butów. Rozważałem wycofanie się z powrotem, ale wycofywanie się nie leży w mojej naturze, więc zacząłem ostro przepychać, aby podnieść temperaturę ciała. Do Dębicy wjechałem w deszczu, miasto jak wymarłe, zrobiło dość przygnębiające wrażenie, ale to zapewne przez deszcz i wczesną porę. Pewnie wszyscy trzeźwieli w kościołach po wczorajszym sukcesie naszych kopaczy. Za Dębicą mżawka ustała, a niebo zaczęło się przecierać i wnet stało się sucho, co mi dodało animuszu do dalszej szybkiej jazdy. Trzeba nadmienić, że wiatr prawie nie wiał, więc to ja zwyczajnie wyjechałem ze sfery deszczu. Wówczas zacząłem zwracać uwagę na prędkość średnią, pojawiła się szansa na rekordowy czas, bo noga podawała ochoczo i trzymałem 34km/h. W Przecławiu piękny pałac, Mielec zrobił na mnie pozytywne wrażenie, lubię takie miasteczka, z ciasnym, pożydowskim rynkiem i dzielnicami blokowisk dobudowanych po wojnie. Mielec ląduje na mojej liście fajnych miast i dołącza do Kielc i Pińczowa. Za Mielcem jechałem na północ w stronę Wisły, z daleka widziałem wielki blok elektrowni w Połańcu. Skierowałem swojego aluminiowego rumaka ponownie na południe i jechał wiele kilometrów przez jakieś wsie, aż dotarłem do Radomyśla Wielkiego, w którym jest piękny ryneczek z ciekawym egzemplarzem samolotu wyprodukowanego w Mielcu. Na każdym z rynków w miastach przez które jechałem sprzątano pozostałości scen, widać w sobotę były tam imprezy. W Radomyślu robię dłuższą przerwę regeneracyjną, bo już czułem pierwsze oznaki zmęczenia. Z Radomyśla szybki transfer do Dąbrowy Tarnowskiej, te okolice dobrze już znam, więc tylko chwilę podziwiałem pięknie odrestaurowaną synagogę i pomknąłem dalej w dolinę Dunajca. W Żabnie w Tesco zrobiłem zakupy i uzupełniłem glukozę. Tutaj już patrzyłem z niedowierzaniem na Vavg, zrobiłem 180km w 6 godzin, co chyba jest dobrym wynikiem. Oczywiście trasa płaska jak stół, na południu nie wykręciłbym tego. Postanowiłem trzymać tempo do mostu na Wiśle w okolicach Koszyc, ponieważ za nią jest inna budowa terenu i zaczyna być pagórkowato, a moje nogi juz były zagruzowane. Zrzuciłem na młynek i regulowałem biegi tylko na kasecie. W Proszowicach zatrzymuję się na ostatnią pauzę. Ostatni odcinek pokonałem już na autopilocie, tam każdy zakręt znam na pamięć. Oczywiście łatwo nie było, bo to już typowe hopki na wymęczenie. Wyjazd jak najbardziej udany, cały czas dbałem o poprawne jedzenie i picie. Słońce nie było dokuczliwe, mimo że jeżdżę w okularach korekcyjnych ostatnio, bo dalej nie mam szkieł. Szkoda tylko, że zmokłem na początku, ale szybko zapomniałem o tym i cieszyłem się dniem. Bilet na ciuchcię: 19zł, jedzenie 30zł - myślę, że to niska cena, jak za cały dzień przyjemności. Do zobaczenia niebawem! P.S. Rekord dystansu z 2013 pobity.


Kategoria szosa


  • DST 107.00km
  • Czas 03:43
  • VAVG 28.79km/h
  • HRmax 189 (102%)
  • HRavg 149 ( 81%)
  • Kalorie 1812kcal
  • Podjazdy 1125m
  • Sprzęt Specialized Allez Elite
  • Aktywność Jazda na rowerze

Racławice

Środa, 7 czerwca 2017 · dodano: 07.06.2017 | Komentarze 0

Rozruszać nogę, na podjazdach mocniej. Wiał dość mocny wiatr północno-wschodni.


Kategoria szosa


  • DST 185.00km
  • Czas 06:55
  • VAVG 26.75km/h
  • HRmax 175 ( 95%)
  • HRavg 141 ( 75%)
  • Kalorie 3133kcal
  • Podjazdy 1011m
  • Sprzęt Specialized Allez Elite
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pustkowia trwogi

Niedziela, 28 maja 2017 · dodano: 28.05.2017 | Komentarze 0

Do Kielc jadę wygodną ciuchcią firmy Stadler, we wnętrzu jest dobrze wykończona i podróż mija szybko. W Kielcach trochę się włóczę po osiedlach, ale na południu ich niewiele, więc szybko trafiam na wylotówkę, którą tnę prosto na południe w stronę Morawicy. Problemy z Garminem, wyłącza się i nie pokazuje prędkości, a nachylenie podjazdu przekłamuje, pogmerałem trochę przy magnesie i zresetowałem na czujniku, od tej pory działa poprawnie. Słońce pali bezlitośnie, a ja mijam kolejne mieściny, które są dosyć nudnawe, ale rejony piękne, bardzo mi się podoba świętokrzyska przyroda. Z ciekawszych rzeczy, każde miasteczko ma odnowiony ryneczek, w Chmielniku typowy żydowski sztetl, opuszczone dwory w Śladkowie i Zborowie. Między Stopnicą a Zborowem fajniutki zjazd, nietypowy jak na te lekko pofałdowane rejony. Dochodzę do wniosku, że zmieniam korbę na 50x34, jestem bez nogi zupełnie i nie wykorzystuję niższych przełożeń, a momentami kręcę na młynku, gdy mocniej zawieje. Zwróciłem uwagę ponadto na doskonałem jakości asfalt na całej długości trasy, nawet na zapyziałych wiejskich drogach leży nawierzchnia gładka niczym lustro. Z Tarnowa wracam szynobusem, czystym i chłodnym. Cały wyjazd kosztował mnie około 70zł, to były dobrze wydane fundusze. Mam jeszcze kilka planów na ten rok i jeśli los będzie łaskawy, to je zrealizuję. Zawsze po powrocie, gdy piszę krótką relację, jestem smutny. Na rowerze zapominam o życiowych troskach i czuję wolność.


Kategoria szosa


  • DST 150.00km
  • Czas 05:29
  • VAVG 27.36km/h
  • HRmax 187 (101%)
  • HRavg 150 ( 81%)
  • Kalorie 2772kcal
  • Podjazdy 2017m
  • Sprzęt Specialized Allez Elite
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zastanów się nad sobą

Sobota, 27 maja 2017 · dodano: 28.05.2017 | Komentarze 0

Z Krakowa wyjeżdżam z dwoma osobami poznanymi na wykopie, choć to pierwszy raz. Jedzie nam się fajnie i współpraca układa się przednio. Pierwszy odbija na Zegartowice, z drugim rozstaję się w Mszanie Dolnej. Do Niedźwiedzia jade sobie po gminę (dawne czasy wracają!) i wracam trawersem Lubogoszcza, gdzie dostaję konretne lanie od dwóch podjazdów. Jestem załamany swoją formą górską, nie wytrzymuję jazdy na podjazdach +12%, cały zalany tłuszczem... Tragedia, chyba zmienię korbę na 50x34, bo inaczej nie ma sensu jechać na południe. Kolejne ostre górki przy objeździe zbiornika w Dobczycach, gdzie mnie odcina. Źle się odżywiałem banany i woda z miodem nie zastąpią batonów i izotoników. Zacukrzam się i już twardo jadę przez pagórki na północ do Krakowa. Muszę trzymać dietę, żadnego alkoholu i tłuszczy. Taa, zobaczymy, ile wytrzymam... Ale wyjazd udany.


Kategoria szosa


  • DST 172.00km
  • Czas 06:13
  • VAVG 27.67km/h
  • HRmax 195 (105%)
  • HRavg 149 ( 81%)
  • Kalorie 3260kcal
  • Podjazdy 1084m
  • Sprzęt Specialized Allez Elite
  • Aktywność Jazda na rowerze

Killer!Morderca!

Sobota, 20 maja 2017 · dodano: 20.05.2017 | Komentarze 0

Testowałem nowe-stare butki oraz okulary korekcyjne, gdyż skończyły mi się szkła. Oba przedmioty spisały się bardzo dobrze, w butach nie trzeba nawet regulować bloków, a okularki to fajna stylówa na lata 80 - mnie się podoba. Trasa bardzo przyjemna, morderca mnie dźgnął, ale przejechałem, rzeźnia pod Makowem jeszcze gorsza, ale też przejechałem. Ale co to za jazda? Zwykłe przepychanie. Koniecznie trzebe zmienić młynek z 39 zębów na 36 i pamiętać, by był na BCD 130mm. Z 39 ząbkami nie ma czego szukać na ostrych sztajfach południowej Małopolski, na hopki pod Michałowicami starcza jedynie. W drodze powrotnej zaginałem się mocno, bo był wiatr w plecy i wykręciłem dobrą śrędnią prędkość, okolice 40kmh. Wyjazd bardzo udany. Jedyna zła rzecz to niedyspozycja Garmina, który pokazywał jakieś głupoty.


Kategoria szosa