Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Kresowiak z miasteczka Kraków. Mam przejechane 105578.65 kilometrów w tym 22.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.89 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 365294 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kresowiak.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 177.00km
  • Czas 06:11
  • VAVG 28.63km/h
  • HRmax 177 ( 96%)
  • HRavg 147 ( 79%)
  • Kalorie 3109kcal
  • Podjazdy 653m
  • Sprzęt Specialized Allez Elite
  • Aktywność Jazda na rowerze

Babie lato

Czwartek, 19 października 2017 · dodano: 19.10.2017 | Komentarze 0

Zachęcony propozycją znajomych z portalu wykop.pl postanowiłem również wykorzystać ostatnie ciepłe dni roku i wybrać się z nimi do Kielc. Jednak, jako że ostatni raz na rowerze siedziałem ponad miesiąć temu i opatuliłem się przez ten czas w dodatkowe 6 kilogramów tkanki tłuszczowej, wolałem samotnie spędzić ten dzień, eksplorując nieodkryte terytorium wschodniej części województwa świętokrzyskiego.
Kielce przywitały mgłą i niską temperaturą, w miarę oddalania się od nich i rozgrzewania silnika, rosło ogólne uczucie komfortu termicznego, a i morale osiągało wysoki poziom dzięki rozkosznie świecącemu słońcu, pozbawionemu już znacznej części swojej siły.
Lasy przybrały barwy żółci, oranżu i bordo, na liściach delikatnie nanizane były nici babiego lata, które wnet spowiły i mnie. Lasy Cisowsko - Orłowińskie, bo tak nazywa się przemierzany przeze mnie park krajobrazowy sięgają Rakowa. Za Rakowem zaczynają się powoli pola uprawne towarzyszące aż do granicy Tarnowa. W Staszowie temperatura przekracza 20 stopni Celsjusza i pozbywam się tam części garderoby. Zimno poczuję dopiero około godziny 18 w Krakowie.
Asfalt w 90% trasy był kapitalny, niewiele dziur, mała chropowatość.
W Staszowie dostaję małego deja vu - wszak ostatni raz tam byłem w 2000 roku. To kapitalne małe miasteczko, trochę w nim pobłądziłem, więc miałem możność zapoznać się z jego układem. W prywatnym rankingu miast zajmuje zatem pierwsze miejsce, spychając Pińczów na drugie, a Kielce na trzecie.
W Szydłowie zwiedzam unikalne w skali Polski miasto otoczone murem, w Kurozwękach pałac, w Rytwianach ruiny zamku. Po przekroczeniu Wisły tereny znane są mi dobrze, więc bez zbędnej zwłoki napieram mocno do Tarnowa, które jest miastem z marną infrastrukturą rowerową i wieloma zakazami. Średnia to 28 kmh, w rzeczywistości byłoby pewnie około 31, ale dużo bisurmaniłem po drodze w mijanych miasteczkach i nie wyłączałem licznika.
Jedyna niepokojąca rzecz, to Garmin, który nie śledzi trasy i nie pokazuje aktualnej drogi. Ostatnim razem na Śląsku też tak było. Niechaj nie zapomnę, by go naprawić, bo to zaiste irytujące. Na szczęście uprzednio nauczyłem się ścieżki na pamięć.
Zdrowie w porządku, nic nie bolało, w Szczucinie zacząłem czuć zmęczenie nóg. Szkoda, że się tak ulałem, no ale trudno.
Piękny dzień.


Kategoria szosa



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa lkazd
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]